- W drogę!
- Przed naszym schronieniem wbita jest driadzia strzała, osmalona i pokryta krwią. Nie wiemy skąd się tu wzięła.
- W drodze do Mariboru mijają nas konni w barwach Temerii i Redanii. Rzucają nam niechętne, lekko podejrzliwe spojrzenia. Zdają się wieźć zaopatrzenie do obozu.
- Pod lasem, opodal mostu na Inie prowadzącego do nowego miasta Maribor natykamy się na marnie zakamuflowany kopczyk. Pod ziemią znajdują się niedbale zakopane szyldy z wozu Madame Karoll.
- Od rzeki ciągnie nieprzyjemny smród. Zauważamy pod mostem kratę do kanałów, z których to wypływa zielonkawa struga smrodliwej cieczy.
- Na dzień dobry zauważamy, że miasto rozrosło się wszerz do swoich oryginalnych rozmiarów, a teraz pnie się w górę.
- Nowy, lepszy Maribor
- Wyznaczono plac targowy, bardzo z resztą ruchliwy. Wszyscy zdają się handlować żelastwem wszelakiego rodzaju, głównie drwalskimi narzędziami, wszystko to po niesamowicie zawyżonych cenach.
- Zaczepiamy jednego z kramikarzy. Dowiadujemy się, że podobno na wyrębie narzędzia zaczęły strasznie szybko rdzewieć, a jedyny pieniądz w mieście jest z wycinki drzew.
- Na rynku trwa budowa świątyni, rozpoczęte łuki wciąż oparte są na drewnianych wspornikach. Przy budowie tłumnie gromadzą się ludzie słuchając przemowy młodego kapłana.
- Przechodząc obok ratusza zauważamy tłum drwali zebranych przy szubienicy, z której ktoś przemawia głosem prostym, ale silnym. Mężczyzna z bliznami na rękach próbuje uspokoić gotowych do zamieszek ludzi - bez większego powodzenia. Zapewnia chłopów, że władze będą negocjować albo karać za zawyżone ceny, oraz obiecuje, że dla każdego starczy siekierki.
- Ktoś z tłumu nazywa mężczyznę imieniem Oleg i zarzuca mu spekulowanie dla własnego zysku w sytuacji kryzysu z żelazem.
- Przechadzamy się po mieście szukając miejsca na obiad i potencjalny nocleg. Na tablicy ogłoszeniowej widzimy:
- Strzeżcie się Wiewiórek! Nieludzkich rozbójników widziano przy wycince i na trakcie do Mayeny!
- Urząd Burmistrza poszukuje wprawnych i odważnych do pracy w straży! Zastąpicie zaginiony oddział służąc miastu i obywatelom!
- Zaraza Żelaza! Z rozporządzenia Burmistrza Mariboru Olega ogłasza się nagrodę za znalezienie przyczyny problemów z niszczejącymi narzędziami!
- Zatrzymujemy się w karczmie Nowy Zrąb. Zamawiamy jedzenie i napełniając sobie brzuchy przysłuchujemy się rozmowom. Ilana zauważa nieostrożnie przyglądających się nam krasnoluda i niziołka.
- Kajetan przysiada się do nich, i nie owijając w bawełnę pyta, czego chcą. Krasnolud, nazwany Reganem, jest wyraźnie zestresowany naszą obecnością w mieście. On i niziołek Andy szukają złota i dziewczyn, które zniknęły spod W Pół Drogi - elf zapewnia ich, że nic nas to nie obchodzi i nie będziemy im wadzić tak długo, jak będą się trzymać z dala od nas, a ich złoto nie jest warte naszego zachodu.
- Zaklepujemy nocleg i wyruszamy dalej, rozejrzeć się po okolicy, w której niegdyś stała wieża czarodziejki, by zobaczyć, czy zostało po niej coś, co moglibyśmy wykorzystać.
- Teoria kątów i trójkątów
- Teren, uprzątnięty i wyrównany, z nasadzeniami drzew, jest wciąż nieco obniżony. Wygląda na to, że będzie tu park, a zgodnie z małą tabliczką w centrum, czarny ostrosłup stojący w miejscu dawnego domostwa Czternastej z Sodden, w przyszłości zostanie zastąpiony jej pomnikiem.
- Elf dostrzega, że ostrosłup definitywnie jest magiczny w swojej naturze, jednak nie jest w stanie określić jego funkcji. Możliwe, że służy jako punkt zaczepienia dla kogoś, kto chciałby obserwować okolicę.
- Ku rozczarowaniu Kajetana, wszystkie piwnice w okolicy są albo zamknięte na trzy spusty, albo skonstruowane tak, że dostać się do nich można jedynie przez dom. W okolicy stoją jednak chwiejne ruiny trzech budynków w trakcie rozbiórki.
- Podczas gdy Ilana upewnia się, że nikt nie wtyka nosa w nie swój interes, Kajetan zeskakuje do jednej z piwnic.
- Mag nie znajduje żadnego miejsca, w którym młoda druidka mogła by zacząć kopać jako zwierzę, jednak wymacuje wnękę zabezpieczoną iluzją, a w niej kolejny ostrosłup, dużo mniejszy, ale zaklęty w ten sam sposób. Ukryty w zrujnowanych fundamentach, pozwala sobie na eksperyment. Posyła swoje magiczne oko, próbując nim wleźć w ostrosłup. Po chwili jego widzenie przenosi się nad obelisk w parku, a jedna z jego krawędzi jarzy się lekkim światłem.
- Kajetan próbuje tego samego manewru jeszcze raz, a jego widzenie tym razem przenosi się do kanałów, w których jednak nic ciekawego nie widzi, nawet kolejnej magicznej kotwy, której się spodziewał. W teorii, trzy takie kotwy ułatwiały by obserwację i lokalizację osób i przedmiotów pomiędzy nimi...
- Udajemy się na spoczynek. Śpimy w dużym pokoju wspólnym, tak tłocznym, że miejsce na podłodze trzeba wywalczyć sobie łokciami i kopniakami. Pomimo teoretycznie bezpiecznego miejsca, decydujemy się wartować.
- Była to, jak się okazuje, słuszna decyzja. W nocy po sali myszkuje znajomy krasnolud. Ktoś próbuje zakosić nam sakiewkę, a później do sali zagląda zakapturzona żeńska postać. Wycofuje się jednak na nasz widok. Słyszymy też oddalającego się galopem konia.
- Handel wymienny
- Rano przy śniadaniu widzimy jak kupiec, którego dnia poprzedniego wypytywaliśmy o plotki, kłóci się z karczmarzem o konia, który został zarekwirowany przez królewskiego gońca.
- Rozzłoszczony mężczyzna wychodzi w końcu z kwitem odprowadzany przez kobietę z minionej nocy.
- Podczas gdy Kajetan stoi w kolejce po śniadanie, a później nawet zaczyna jeść, Ilana znika, podążając za kobietą i handlarzem. Dwójka idzie do stajni, gdzie kobieta - jak się okazuje jedna z dziewczyn Karoll - próbuje niemal za bezcen sprzedać mu swojego konia (jednego z tych, które wcześniej ciągnęły burdel).
- Ilana proponuje, że odkupi od niej konia skoro jej tak spieszno. Ex-kurtyzana niemal ucieka na widok druidki.
- Wróciwszy do karczmy, Ilana kończy zimne śniadanie. Zbieramy swoje manatki i wyruszamy do kanałów.
- Kajetan chce wykonać dalszy rekonesans Być może kanały to lepszy punkt startowy niż zabudowane piwnice, by szukać pozostałości fundamentów wieży, które mogły się nie zawalić.
- Ilana zaczyna myśleć o owadach, które znaleźliśmy idąc poprzednim razem w tym kierunku od Góry Carbon. Smród rzeki kojarzy jej się z nimi, a ogłoszenie kusi.
- Schronienie do remontu
- Wyćwiczeni w Ellander, szybko otwieramy kratę do kanałów. Po jakimś czasie znajdujemy się pod miastem, zdaje się całkiem niedaleko parku. Jest to miejsce, które Kajetan już widział za pomocą swojej magii.
- Ściana zdaje się być porośnięta cienką warstwą czegoś zielonego i glutowatego. Co ciekawe, narośl nienaturalnie ostro urywa się wyznaczając prostokątną sekcję. Elf dotyka jej, wyczuwa iluzję, a jego ręka odruchowo przełamuje ją, dotykając narośli pod, która dotkliwie parzy.
- Mag tymczasowo rozprasza widziadło, odsłaniając nieco cofniętą, spękaną sekcję ściany oraz mały piedestał z trzecim ostrosłupem.
- Ostrożnie oczyszczamy ścianę z porostów wyrastających z pęknięć. Widzimy płaskorzeźbę drzwi. Wiedzeni przeczuciem próbujemy wypowiedzieć dwa z haseł używanych przez Merigold, które poznaliśmy podczas naszej ostatniej wizyty w mieście - "Czternasta ze wzgórza", które nie działa, oraz "Róża z Cáelmewedd". To drugie otwiera niespękane skrzydło kamiennych drzwi, odsłaniając przed nami krótki tunel, również pokryty gąbkowatą warstwą.
- Przyglądamy się narośli przez elfie szkiełka. Porost zdaje się emanować fioletową poświatą.
- Kajetan wysyła kolejny raz swój wzrok na zwiad, odkrywając małą sekcję nie zawalonej piwnicy wieży. Narośl rozrasta się od jakiegoś stworzenia obrastającego sufit nad lekko uszkodzonym kręgiem teleportacyjnym, z którego zdaje się pochodzić, albo i czerpać siłę. Jesteśmy zmęczeni, więc decydujemy się odpocząć poza kanałami, i lepiej przygotować do próby uprzątnięcia miejsca, które moglibyśmy nazwać bezpieczną przystanią.
- Przed odejściem badamy korytarz idący w górę kanałów. Natykamy się na tunel wydrążony przez znanego nam już chrząszcza-żelazojada. Zapach rdzy unosi się w okolicy.
- Lloyd, znowu...
- Wychodzimy z kanałów, zamykając za sobą kratę. Wracamy przez most do lasu rozbić obóz z dala od rabusiów i oprychów.
- Zaczynamy wchodzić w las, chcąc odpocząć wygodniej niż w karczmie, gdy w Ilanę wbija się strzała, taka jak ta, którą znaleźliśmy zaledwie dzień temu.
- Wśród gałęzi dostrzegamy poparzoną driadę - tą, która niegdyś uczyła druidkę strzelać z łuku, a która zginęła od ciosu ognistym mieczem - jednak jej oczy płoną czerwono. Kajetan szybko rozpoznaje w nich swojego arcywroga, Lloyda.
- Po morderczej, męczącej walce udaje nam się kolejny raz poszatkować ciało upiora, pozbawiając go fizycznej postaci. Mag próbuje nowego zaklęcia, które zdaje się permanentnie przegoniło upierdliwą zmorę na tamten świat. Czas pokaże, czy rzeczywiście będziemy mieli chwilę spokoju.
- Ilana pali resztki driady, zabierając garść prochów Elby i jej kompozytowy łuk.